Pierwsza zima w Strumianach
„…w grudniu 1961 roku dopadła nas Zima Stulecia. I nawet jeśli tu nigdy przez całe lata śniegu nie było, to nagle obudziliśmy się w oceanie bieli. Zaspy sięgały okien, gdzieniegdzie ze śniegu wystawały wierzchołki krzewów albo szczeble płotu. Zawierucha łamała drzewa. Odcięło nas całkiem od świata, nawet od Strumian. Choć do najbliższych gospodarstw było zaledwie czterysta metrów. Światło oczywiście wysiadło na amen, bo przewody zerwane. Razem ze śniegiem spadła na Strumiany cisza. I razem z ciszą poczuliśmy niezrównany zapach zimy.(…)
Ta zima przyszła specjalnie dla nas, abyśmy pojęli w pełni, że dobrze wybraliśmy nowe miejsce i nowy sposób na życie”.
Jan Kulma, Dykteryjki przedśmiertne, Warszawa 2014, s. 99-100.